Rowerem przez Kanadę
11 lipca - 13 sierpnia 2004
To była pod wieloma względami rekordowa wycieczka. Pobiliśmy rekord przejechanych
podczas całej wyprawy kilometrów (3029), rekord odległości przejechanej jednego
dnia (142km), rekord napotkanych misiów (15). Paweł twierdzi, że na tej wyprawie
widział najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek w życiu było mu dane zobaczyć i
w ogóle całą wycieczkę uważa za najlepszą ze wszystkich. Ja się waham, każda
była fajna, każda była inna, a z drugiej strony podobna do pozostałych.
Głównym naszym celem było przejechanie przez parki narodowe Kanady znajdujące
się w Górach Skalistych, jednak ponieważ sama wycieczka po parkach byłaby za
krótka, zdecydowaliśmy się zrobić pętelkę z Vancouver, przez parki narodowe i z
powrotem do Vancouver. Pierwotne plany były nieco inne, planowaliśmy polecieć do
Prince Rupert i wracać z Kamloops lub Kelowny. Jednak okazało się, że są kłopoty
z miejscami na te wewnętrzne loty, że bilety wewnętrzne musielibyśmy kupić
osobno, nie w powiązaniu z biletem transatlantyckim, a więc w razie spóźnienia
nikt by na nas nie czekał, nikt by nie zaoferował późniejszego lotu. Poza tym
dość znacznie podrożyłoby to koszty wycieczki, bo prócz biletów dla nas
musielibyśmy opłacić dodatkowo przewóz rowerów. Ostatecznie zmieniliśmy plany,
wylądowaliśmy w Vancouver i zupełnie nie żałujemy, że tak się stało. Naprawdę
warto było zobaczyć Vancouver i spędzić w nim kilka dni.
Dziennik
Zdjęcia
Porady
Nasze wyprawy