Jak się dostać do Szkocji
Noclegi
Zakupy i jedzenie
Drogi i ruch uliczny
Bezpieczeństwo
Higiena
Ubezpieczenie
Pogoda
Planowanie wyjazdu

Jak się dostać do Szkocji

Na razie nie ma bezpośredniego połączenia lotniczego między Warszawą a Szkocją. My lecieliśmy z przesiadką w Brukseli. Wiem również, że niektórzy przeprawiają się promem z Holandii do Newcastle lub jadą autokarem, ale historie opisujące przewóz rowerów autobusem często mrożą krew w żyłach.

Przelot samolotem z rowerem też zawsze jest wielką niewiadomą. Nikt nic nie wie i nie potrafi, bądź nie chce udzielić żadnych informacji. Jednak, gdy przychodzi do odprawy, i trzeba w końcu coś zrobić z tymi rowerami, to nagle okazuje się, że wszyscy doznają olśnienia i wiedzą na ile to trzeba podróżnego skasować (bądź nie). Z naszych doświadczeń wynika, że "wszystko płynie", nic nie jest stałe i nie należy liczyć na powtarzalność sytuacji nawet na tym samym lotnisku, z tymi samymi liniami lotniczymi i z tą samą panią na odprawie. Na okęciu zapłaciliśmy za rowery 365zł tj. po 1900 franków belgijskich za rower, w Glasgow lecąc również Sabeną nie zapłaciliśmy nic.

Na wyjazd do Szkocji zdecydowaliśmy się bardzo późno, dlatego nie mieliśmy czasu na szukanie jakichś najtańszych ofert. W końcu skorzystaliśmy z promocji w Locie, która właśnie się kończyła i nie było wielkiego wyboru terminów więc kupiliśmy bilety w pośpiechu. W związku z tym lecieliśmy za 1249 zł od głowy i do tego trzynastego i w piątek.

Noclegi

Z jednym wyjątkiem zawsze spaliśmy na dziko. Tak jest ładniej i taniej. Poza tym, jak się okazało, w Szkocji nie ma zbyt dużo kempingów, a na pewno nie są rozmieszczone wystarczająco gęsto, aby móc zawsze dojechać od jednego do drugiego w jeden dzień. Tylko raz spaliśmy na kempingu, za namiot i dwie osoby zapłaciliśmy 4£, ale chyba było to raczej mało. Prysznice były płatne dodatkowo - 20p. Bardzo popularne w Szkocji są noclegi w B&B, a ceny wahają się od 13£ do 24£ od osoby.

Nie zawsze jest łatwo znaleźć miejsce pod namiot, ponieważ wiele terenów jest ogrodzonych. To nie koniecznie są tereny prywatne, często ogrodzenie jest postawione pewnie po to, żeby owce nie rozłaziły się wszędzie, bądź zwierzyna leśna nie wchodziła na drogi. Nigdy jednak do końca nie wiadomo co jest terenem prywatnym, a co nie i którą bramę można sobie otworzyć. My czasami pytaliśmy tubylców, czy wiedzą, gdzie w okolicy moglibyśmy się rozbić i zawsze nam pomagali. Nigdy, natomiast, nie prosiliśmy o spanie w czyimś ogrodzie lub na czyimś trawniku.

Nie udało się nam dotrzeć do oficjalnych i potwierdzonych informacji odnośnie tego, czy można kempingować w Szkocji na dziko czy nie. Przypuszczamy, jednak, że rzecz ma się następująco: oficjalnie nie jest to dozwolone, ale chyba też nie jest zabronione i ludzie traktują nocowanie na dziko, jak coś normalnego, tym bardziej, że widzieliśmy też Szkotów rozbijających się na dziko, głównie nad jeziorami. Za to na pewno nie można nocować w samochodach na parkingach i w zatoczkach o czym zawsze informują stosowne tablice.

Nocowanie na dziko jest bezpieczne. Chociaż zawsze staraliśmy się rozbić nie na widoku, czasami było to niemożliwe. Ale oczywiście nikt nas nie zaczepiał, nie przeganiał i nie przyprowadził kumpli z bejzbolami. Co prawda zawsze spinaliśmy rowery linką, jednak myślę, że nie było to konieczne.

I jeszcze jedna uwaga: w Szkocji bardzo często pada, a więc trzeba wcześniej przetestować namiot na okoliczność deszczu.

Zakupy i jedzenie

Jadąc rowerem, raczej na pewno co najmniej co dwa dni, jeśli nie codziennie natrafi się na jakiś sklep spożywczy. Inna sprawa, że wybór w nim może być mizerny, a ceny dużo wyższe niż w supermarkecie. Mój ranking sieci sklepów pod względem cen i wyboru towarów przedstawia się następująco:
1. Tesco
2. Safeway i Somerfield
3. Coop
4. Mace
5. Spar

Produkty własne sieci Tesco często są dużo tańsze niż w Polsce. Problemem bywa znalezienie dobrego chleba (nie tostowego) i jeśli się go gdzieś znajdzie, to trzeba kupić tyle, żeby starczyło na kilka dni. Koniecznie trzeba przynajmniej raz spróbować tutejszego mleka, ale nie w kartonie, a w plastikowych butlach stojących w lodówce. Mleko to kosztuje ok. 2£ za prawie 2,5 litra i jest niesamowicie dobre. Po prostu smakuje, jak mleko prosto od krowy. My właściwie codziennie wypijaliśmy takie dwa litry. Na śniadanie zawsze mieliśmy musli albo owsiankę, która zupełnie nie przypomina tego, co w Polsce można kupić pod nazwą "płatki owsiane". Owsianka też jest odlotowa i też koniecznie trzeba jej spróbować. Po powrocie do Polski przetestowałam kilkanaście różnych rodzajów mleka i niestety wszystkie smakują jak mleko w proszku, albo przegotowane mleko, albo zalatują brudną szmatą. Jeśli ktoś zna polskie mleko, które smakuje jak mleko, proszę o kontakt.

Kilka razy kupiliśmy wodę mineralną, ale spokojnie można pić to, co płynie w strumieniach. Co prawda często woda w strumieniu jest brązowa, taką dla pewności omijaliśmy, ale równie często można znaleźć strumień ze smaczną przejrzystą wodą. Kilka razy prosiliśmy o wodę na stacjach benzynowych lub w prywatnych domach.

Jeśli chodzi o używanie kart płatniczych, to mieliśmy trzy: VE, Maestro i kredytową VC. Maestro była kompletnie nieprzydatna do operacji bezgotówkowych, nigdzie jej nie przyjmowali. Parę razy widziałam naklejony na szybie znaczek Maestro, ale było to głównie na sklepach z ciuchami, a i to rzadko. Z VE i VC nie było żadnych problemów. Często, jednak, poza tak dużymi sklepami jak Tesco czy Safeway przyjmowano karty dopiero od 5 lub 10 funtów. Dlatego też dobrze zrobiliśmy, że oprócz kart przywieźliśmy jeszcze 90£ w gotówce i to akurat nam wystarczyło, nie musieliśmy korzystać z bankomatów.

Oto przykładowe ceny:

  • kartka pocztowa 50-90p
  • puszka tuńczyka 30p-70p
  • chleb 800g 60-90p
  • fasola w puszce 15p-50p
  • mleko 2l 90p-1,2£
  • herbatniki-markizy 500g 60p
  • jogurty 20p-50p
  • muesli 750g 1£
  • brzoskwinie w puszce w Tesco 9p!
  • ser żółty 1kg 2,5£-7£
  • jajka 6szt. 35p
  • jabłka 1kg 1£
  • pomidory 80p-1,2£
  • banany 1kg 1£-1,4£
  • udo pieczonego kurczaka 34p
  • cały pieczony kurczak 2,7£
  • surówka coleslaw 500g 45p-1,4£
  • sok pomarańczowy 1L 30p-80p
  • śliwki 1kg 80p-1,4£
  • owsianka 500g 50p
  • batonik Mars, Snickers 30p
  • lody Magnum 1£-1,2£
  • Coca-Cola 2L 1£
  • klisza Kodak 24 4,3£
  • klisza Kodak 36 5£
  • ryż 1kg 70p
  • mleko w proszku 1,6£
  • gaz (pojemnik przebijany) 1£-2£
  • Drogi i ruch uliczny

    Drogi A z jedną cyfrą zwykle są bardzo ruchliwe, drogi A z dwoma cyframi też często są mało przyjemne dla rowerzystów, za to drogami B (z dowolną liczbą cyferek) można jechać w ciemno, zwłaszcza, gdy droga prowadzi przez góry. Na drogach tych zwykle jest niewiele samochodów (zdarza się, że nie ma ich wcale), drogi są wąskie, właściwie nie są niwelowane, w związku z tym jazda nimi często przypomina jazdę na rollercoasterze.

    Jednak nawet tam, gdzie ruch jest duży jest dużo bezpieczniej niż w Polsce. Kierowcy właściwie się nie wyprzedzają, bo i po co. Rowerzystów oczywiście wyprzedzają, ale z szacunkiem. Wyjątkiem bywają kierowcy autobusów, ale już kierowcy ciężarówek są bardzo w porządku. Jedynym odcinkiem, którego nie wspominamy zbyt miło, była droga A82 w Glen Coe, może dlatego, że blisko Glasgow?

    Nawierzchnia dróg jest inna niż w Polsce, bardziej oporowa, bo składa się z drobnych kamyków zalanych asfaltem (czy czymś innym, nie znam się). Prawdopodobnie między innymi dzięki temu drogi są w bardzo dobrym stanie, bez kolein.

    Wiele dróg jest bardzo wąskich z tzw. passing places, gdzie mijają się samochody. Rower i samochód osobowy zwykle mogą wyminąć się również poza tymi miejscami.

    Bezpieczeństwo

    Bezpieczeństwo na drogach jak wyżej. Bezpieczeństwo podczas spania na dziko jest opisane w części Noclegi. Jeśli chodzi o zostawianie rowerów bez opieki podczas zakupów lub zwiedzania atrakcji, to zazwyczaj spinaliśmy je linkami (bagażu oczywiście nie zabieraliśmy ze sobą). Nie wiem czy było to konieczne, wzięliśmy linkę, ponieważ przed wyjazdem przeczytałam gdzieś, że w Szkocji są złodzieje i zdarza się, że kradną rowery. W większych miastach zwykle tylko jedno z nas wchodziło do sklepu, a drugie zostawało przy rowerze, z kolei na wsiach wchodziliśmy oboje, a rowerów nie spinaliśmy.

    Higiena

    Do wyboru są publiczne toalety z idiotycznymi osobnymi kranami do zimnej i ciepłej wody, prysznice na kempingach, rzeki i morze.

    Ubezpieczenie

    Polska podpisała z Wielką Brytanią umowę o wzajemnym bezpłatnym leczeniu swoich obywateli. Nie wiem dokładnie jak to działa, bo na szczęście nie mieliśmy okazji przetestować. Przed wyjazdem pytałam jednak na grupie dyskusyjnej czy ktoś musiał korzystać z pomocy lekarskiej w ramach tej umowy i dowiedziałam się, że wszystko jest w porządku. Zdecydowaliśmy więc, że dodatkowe ubezpieczenie nie jest nam potrzebne.

    Pogoda

    Fatalna.

    Planowanie wyjazdu

    Ja posłużyłam się głównie Internetem. Oprócz tego wsparłam się broszurką o Szkocji, otrzymaną chyba w jakiejś szkole językowej i przewodnikiem "Scotland" z serii "Blue Guide". Do tego jeszcze mapa Michelina "Great Britain Scotland" w skali 1:400 000, z której byłam naprawdę zadowolona.

    Dziennik      Zdjęcia      Porady       Inne strony       Strona główna
    Free Web Hosting